top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraAleksandra Grącka

Nadmorska "Paloma"

Nieważne, w którą stronę pójdziesz zawsze dojdziesz do wody..."


Świnoujście...

tak sprzeczne w swoim bycie, że aż ekscytujące!

Przyciągnęło po raz 49 rzecze nabuzowanych artystycznie dusz,

które spragnione sztuki otwierają swoje serca na każdego,

nawet najbardziej zagubionego robaczka.


Tym razem ich serca w objęcia przygarnęłam i ja - Zławieśniaczka Wielka.

Mimo wielu przeciwności losu dotarłam na miejsce, a wszystko dzięki mojemu tacie,

którego wiara w moje nawet najbardziej wymyślne działania,

czasem przerasta nawet mój zapał.

Musiałam wyglądać przynajmniej dziwnie wchodząc na OFLAG maszerując za dwumetrowym tatą, którego nie sposób nie zauważyć.

Wiem, że większość osób stojących z boku tuż przed spektaklem, bała się tego co zobaczy.

Na szczęście wiem, że ich nie rozczarowałam...

Czego dowodem nie jest sama nagroda, ale to co otrzymałam od nich po spektaklu.

Rozmowy, uśmiech, przytulenie, nawet kwiatek zerwany z trawnika przed halą basenową, ale przede wszystkim otrzymałam ich historię, którymi się ze mną podzielili...

za co bardzo im wszystkim dziękuję!<3

Żeby tego wszystkiego było mało, otrzymałam również akceptację i mnóstwo zrozumienia.

Dziękuję również moim rozcinającym:)

I wzięli FAMOWCY takiego małego robaczka na ręce i zanieśli na OFLAG

i poczęstowali gorącym chlebem bez masła ale za to z sercem <3


Fot. Natalia Olszowy


A gdyby nie ten dwumetrowy tata, który sekatorem z ogrodniczego sklepu rozcinał mnie z gipsu na masce samochodu w lesie gdzieś pomiędzy Warszawą a Otwockiem,

zaraz po tym jak uratował mnie spod zepsutego szpitalnego sprzętu, który mnie poparzył...

A gdyby nie najkochańsza mamcia, która swoją miłością mogłaby obdarzyć cały świat

i która nauczyła mnie troski, miłości i kobiecości...

A gdyby nie ciocia, która rozpruwała mi getry i wszywała zamek żebym mogła je ubierać na swój gips, i która szyje mi spodnie do tej pory...

A gdyby nie wszyscy ci, którzy mnie wtedy otaczali i obdarowali bezwarunkowym uśmiechem, który pozwalał mi czuć się jak każde inne dziecko...

- nie byłoby mnie tam z Wami!


Robię to po raz pierwszy publicznie, ale za każdym razem w spektaklu - DZIĘKUJĘ!

Palomy nie byłoby bez miłości moich cudownych rodziców i moich bliskich <3


ps.:jedne zdjęcie z tego okresu


Gdy miałam 4 lata zachorowałam na chorobę Perthesa (Legga-Calvego-Perthesa) czyli jałową martwicę głowy kości udowej. W toruńskim szpitalu chcieli od razu dopuścić do operacji, która nie dawała mi gwarancji ponownego chodzenia. Na szczęcie moi rodzice się nie poddali i znaleźli lekarza w Otwocku, który stwierdził - "jest jeszcze młoda, a nie wiadomo co będzie robić w życiu, spróbujmy zawalczyć bez operacji". Pół roku leżałam na specjalnym łóżku, które rozciągało moje nogi, żeby zrobić miejsce na głowę kości udowej. Następnie przez kolejne dwa lata moje nogi były zagipsowane od bioder do samych kostek, a pomiędzy kolanami znajdowała się drewniana poprzeczka. Gips był rozcinany, a następnie bandażowany. Ja poruszałam się na pupie, odpychając się rękoma od ziemi. Miałam dużo udogodnień : wycinane dywaniki w różnych kolorach żebym się nie przeziębiła, kolorowe getry z zamkiem albo zatrzaskami, wózek na spacery, ale przede wszystkim mnóstwo miłości. Po tych kilku latach uczyłam się chodzić na nowo, a moje nogi są dziś równe co do centymetra. Tylko ręce zostały duże jak u drwala.:)






288 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

THE CLEANER

bottom of page